(W
poprzednim rozdziale)
-
Natsu! – zawołała blondynka, schodząc po schodach i ściskając do piersi
zeszyty. – Mam już wszystko przygotowane i możemy zaczynać! – Stanęła u progu i
spojrzała na przyjaciela
-
Natsu? –wyszeptała cicho.
-
Czemu nie powiedziałaś o tym…? – spytał poważnym głosem, co było do niego
niepodobne.
Dziewczynie
wypadły zeszyty z dłoni, tworząc huk i przerywając tymczasową ciszę. Nie mogła
uwierzyć, że znalazł to.
Blondynka
stała w miejscu cała sparaliżowana. Jego brązowe oczy przeszywały ją na wylot powodując
nieprzyjemne, pełne przerażenia dreszcze. Przyłożyła automatycznie dłonie do
swoich piersi, bo czuła jakby jej zaraz miało serce wyskoczyć. Otworzyła
delikatnie usta, aby coś powiedzieć, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Miała
totalną pustkę. Jej myśli były zżerane przez stres
-
Powiesz coś? – spytał się Natsu, poważny Natsu – Chce wyjaśnień, Lucy.
-
Natsu… ja to dostałam dopiero dzisiaj – Spróbowała podnieść wzrok na nim, ale
zaraz tego pożałowała – Ja nie wiedziałam, że to przyjdzie…
-
Ale papiery musiałaś składać, skoro przyszło to – odpowiedział od razu machając
delikatnie listem w powietrzu. – Sądziłem, że podoba Ci się nasza szkoła!
- Bo
podoba! – zaprzeczyła natychmiast – tylko, że…
-
Tylko, że co?!
Zdenerwowany
Natsu, aż wstał z miejsca. Rozmowę przerwał dźwięk odsuwanego się krzesła. Lucy
znowu straciła język w gębie. Bała się cokolwiek powiedzieć, ponieważ była
pewna, że jej przyjaciel tego nie
zrozumie. A nie chce go stracić z byle błahostki, tym bardziej, że ona go…
- No
odpowiedz mi, Lucy! – krzyknął niecierpliwy widząc jak ona tylko stoi i
wpatruje się w podłogę. Jednak niestety nawet wtedy się nie odezwała.
Różowowłosy prychnął, chwytając za swój plecak – Nara. – mruknął tylko to, gdy
przechodził koło niej. Puste nara.
Usłyszała
jeszcze jedynie jak trzasnął drzwiami, a następnie poczuła coś mokrego na
swoich policzkach. Popatrzyła w lusterko, które wisiało na białej jak śnieg
ścianie. To były łzy. Była smutna? Niee… bardziej wkurzona na siebie oraz
przerażona, że nie umiała wytłumaczyć Natsu.
Kocha
całym serce Liceum Fairy Tail, ale przyszłość też jest dla niej bardzo ważna.
Po za tym, jakby poszła do tej lepszej szkoły, jej ojciec w końcu byłby z niej dumny.
Podeszła do okna i odprowadzała wzrokiem sylwetkę jej przyjaciela. Szedł nieco
zdenerwowany, nawet po drodze przewrócił śmietnik. Dziewczyna widząc jego złość
nie wytrzymała i musiała z płaczem pobiegnąć do swojego pokoju, trzaskając przy
tym drzwiami. Położyła się na łóżku i twarz zatopiła w miękkie, różowej
poduszce. Na ślepo chwyciła za słuchawki z nocnej półki, a z kieszeni
wyciągnęła telefon. Wcisnęła słuchawki do obu uszu i zaraz odwróciła się na
plecy. Pociągnęła nosem oraz paluszkiem zgarnęła ostatnią łezkę spod oka. Lucy
jest kobietą, dlatego jak się źle czuje lubi puszczać sobie piosenki, które
odzwierciedlają jej uczucia. Puściła jedną z najsmutniejszych melodii jakie
miała na telefonie i wtuliła się w swoją, również różową, kołdrę. Zamknęła oczy
i próbowała się nieco uspokoić.
♥♥♥♥
Przechodziła
przez jedną z najmroczniejszych stron miasta Magnolii. Na każdym kroku możesz
dostać, tak zwany tutaj, wpierdol. Nie patrzcie tak na mnie! Ja tylko mówię
jakie są tradycje tej czarnej ulicy! Jako autorka muszę Wam podkreślić niektóre
rzeczy prawilnie i dobrze! Ale wracajmy do naszej postaci, która nosi imię
Kin. Szła dość szczęśliwym krokiem, jej biało-czarny kucyk z włosów podskakiwał
w rytm piosenki, którą słuchała. Skręciła w jedną ciemną uliczkę, gdzie czekał
na nią dość dziwny gościu. Jego twarz była owinięta czerwoną chustą. Spokojnie,
żaden Allah Akbar. Zwykły gangster, nawet na ramieniu trzymał wypasiony kij
bejsbolowy, pewnie dostał od mamusi na gwiazdkę!
-
Siemka matołku, masz towar? – spytała, wyjmując słuchawkę z ucha. – I ile go
masz?
-
Trochę go jest – odpowiedział zachrypniętym głosem, pewnie za dużo pali.
-
Dawaj mi tutaj tylko te, których jeszcze mi nie dałeś. Bo tamte jeszcze siedzą
u mnie w domu i grzeją się pod łóżkiem.
-
Pamiętaj! – Krzyknął do niej grożąc kijem po twarzy. – Masz miesiąc, aby je
rozdać, później mój szef chce widzieć kasę!
-
Spokojna Twoja rozczochrana. Twój szefuncio zobaczy hajs na czas – Przewróciła oczami
i zaraz odebrała od niego paczkę, którą szybko schowała do torby. – No to z
Bogiem pielgrzyyyymie!
Machnęła
do niego ręka, a następnie wsadziła z powrotem słuchawkę do ucha. I znowu tym
szczęśliwym krokiem, szła na siłownię.
♥♥♥♥
Ciśniesz! I ciśniesz! Dajesz Marlena! Achhh! Tak! Już
prawie, jeszcze tylko dziesięć do setki!
- Dziewięćdziesiąt- Głęboki wdech – dziewięćdziesiąt jeden –
i jeszcze raz głęboki wdech!
W górę i w dół, bo na tym polega podnoszenie sztangi. Ile
ona mogła ważyć? Uch... trudno zgadnąć, ale jak widzisz faceta, który ciśnie i
wygląda jak blond Pudzian mrucząc pod nosem przez jakiś czas swój wynik, to na
pewno… dużo. Ogromna ilość potu, która spływała po nim mogłaby wytworzyć drugi
potop dla Noego. Nie no, oczywiście sobie tak żartuje. Wyobraźcie sobie teraz
seks scenę, kiedy to facet pompuje i robi bicki. Cały spocony, a jego mięśnie
doskonale się eksponują. Widzicie to? Widzicie? No to miodzio!
- Sto! – krzyknął, wypuszczając głośno powietrze z płuc.
Odłożył sztangę na miejsce i wyprostował się, przeczesując dłonią mokre, blond
włosy. Jego oddech był przyśpieszony, ale co się dziwić, w końcu ćwiczył. A on
baaaaardzo lubi się męczyć i to na różne sposoby. If you know what i mean!
Wyciągnął z uszu słuchawki i zarzucił na szyję, bo jak je
schowa do kieszeni to się zaplączą, każdy to wie, każdy zna ten ból. Rozejrzał
się po pomieszczeniu, który okazał się pusty. Podczas ćwiczeń odizolował się od
ludzi, zapomniał o świecie, więc nie zauważył, kiedy zaczęli oni opuszczać
siłownię. Jednak przyzwyczaił się do tego, że zostaje tutaj jako ostatni.
- No co wy ludzie, aż tak nie śmierdzę – zaśmiał się sam do
siebie. Forever alone.
Chwycił za leżący ręcznik koło jego stóp, a następnie wytarł
twarz. Kolejno sięgnął po butelkę wody, napił się z niej, a potem wylał połowy
zawartości na siebie, a na końcu ponownie wytarł twarz. No co? Facet zmęczony i
spocony! To się nazywa szybki prysznic. Podniósł się, wzdychając głośno i na
pewno skierowałby się w stronę szatni, ale jak zobaczył swoje odbicie w
lustrze, no to niestety, narcyz, nie mógł tego zignorować. Napiął swojego
Bicepsona i był z siebie dumny.
- No, kogo moje oczęta widzą? – Uśmiechnęła się, krzyżując
ręce pod piersiami. - Długo się będziesz jeszcze tak podziwiał? – zapytała
zniecierpliwiona - Jak chcesz to cię mogę tutaj zostawić, samego, a ty rób
wtedy ze sobą, co chcesz.
Laxus nie musiał nawet spoglądać przez ramię, aby dowiedzieć
się, kto to do niego tak pyskuje. Dziewczyna odbijała się w lustrze, po za tym
ten jadowity głos to on rozpozna wszędzie.
Zauważył, że jej biała kitka z włosów się rozwalała, dziewczyna
była już tak samo spocona jak on teraz oraz miała na sobie damskie, sportowe
ubranie, dzięki czemu można było widać jej piękne, wysportowane ciało.
- Przyszłaś tutaj podawać butelki z wodą, cieniasie? –
syknął do niej, opierając się o słup, aby spojrzeć na jej parszywy ryj,
przynajmniej on uważa, że ona ma parszywy, na razie J
- Nie, przyszłam poćwiczyć, ale okazuje się, że dostałam
jeszcze darmowy kabaret. No, dziunia, gadaj, ile sterydów łyknęłaś za nim sobie
rzeźbę zbudowałaś?
Chłopak jedynie parsknął śmiechem. W ciszy skierował się w
stronę szatni wycierając ręcznikiem swoje włosy i full wyjebane na nią.
Zamknął drzwi za sobą i podszedł do szafki numer dwa, zawsze
ją wybierał. Z dwóch przyczyn. Jego ulubiony numer oraz…tajemnica. Wyciągnął z
kieszeni kluczyk i otworzył drzwiczki, które zaraz zamknęły się z hukiem.
- Nie gadaj, że robisz na suchoklatesa! – krzyknęła Kin,
trzymając dłoń na jego szafce. Cholera wie, skąd ona się tutaj, tak nagle
wzięła!
Niestety młody Dreyar był chyba już za bardzo zmęczony, aby
się z nią kłócić. Biedak, jedynie westchnął załamany. Chciał pobyć sam, z dala
od tych irytujących debili, a ta kobieta jest okropna. Jak czegoś się uczepiła
to do końca ciągnęła. Po za tym jej nienawidził.
- Czego ty chcesz ode mnie małpiszonie? Nie widzisz, że
jestem zajęty? – Strącił jej małą rączkę (porównywaniu do jego łapy), bo chciał
się w końcu dostać do swojej szafki!
- Zajęty czym? Śmierdzeniem na kilometry? – Zirytowana
uniosła lewą brew.
- Ty różami też nie pachniesz. To jest siłownia mózgu, a nie
wybieg dla modelek – Wyciągnął z swojej szafki sportową torbę, bodajże z Nike i
począł poszukiwania swojego izotoniku.
- No właśnie! – zgodziła się z nim – Więc, co tutaj jeszcze
robisz? Spieprzaj na wybieg w podskokach lala.
- Słuchaj! – ryknął do niej wkurzony, bo nie chce mu się
bawić z jakimś dzieciakiem, co mu nad uchem będzie zrzędzić. – Jestem zmęczony
po treningu, daj mi kurwa mać, święty spokój.
Kin spojrzała na niego, pomrugała oczkami, chwila ciszy i
rzekła
- To jakie sterydy? – Nie podda się tak łatwo, ona musi
wiedzieć.
- Nie biorę – rzucił krótko zrezygnowany.
- Hahaha! – zaśmiała się, wręcz wybuchła śmiechem, ale Laxus
na to nie zwrócił uwagi, jakby takie pytanie było już normalnością w jego życiu.
– Nie czekaj… - ucichła i spojrzała na niego zdziwiona – ty mówisz poważnie.
- Najpoważniej w świecie… - odparł obojętnie i zdjął t-shirt
sportowy.
I tutaj mamy naszą Kin Ketsueki! Pewnie by zadała jakieś
pytanie albo wznowiła tamte, albo w ogóle po nim pojechała, ale coś ją wybiło z
rytmu?
Czy wiecie, co może? Ooo tak! To była gorąca, seksowna klata
Laxusa Dreyara! Każda dziewczyna marzy ją zobaczyć, dotknąć i… poczuć? Yghm,
pamiętajcie dzieci, ten chłopak nie jest tylko gorylem szkolnym, jest także
seks bombą. Celem każdej kobiety.
- Halo, ziemia do Dzikuski – blondyn, posiadacz boskiej
klaty, zaczął pstrykać palcami przed jej oczami – odbiór?
- Eeeee, to jakie? – Pomrugała z zadowolonym uśmiechem i
spojrzała na ziemie – Nie słyszałam.
- Nie-bio-rę – powtórzył, bo co miał zrobić.
- Fuck… - mruknęła pod nosem – to, co ja z tym zrobię…?
- Ale z czym? – Spojrzał na Kin
- Co, co, co? Ja nic nie mówiłam. – Automatycznie pokręciła
głową i w jej głosie znów zawitała nuta grozy - Spadaj i nie macaj mnie
wzrokiem.
- Że co?! Ja ni-… czemu mi macasz ramię? – zdziwiony nie
umiał oderwać wzroku od niej. O co chodzi tej lasce, raz jest taka, a później
taka, co tu kurna się dzieje?
- Sprawdzam czy, aby na pewno prawdziwe – rzekła. Ta jasne,
a faceci nie patrzą się kobietom na cycki. - Dobra... jest prawdziwe!
- No co ty kurwa... - Patrzy na nią jak na idiotkę.
- To ja już znikam stary i widzimy się jutro w szkole, Złotowłosa! - Puściła mu oczko i zaraz wyszła z szatni kręcąc biodrami.
- To nie jest baba, to jest kurczę jakaś zmora - mruknął do siebie kręcąc głową.
Tak wiem, rozdział jest okropny. Nawet wyszedł tak jak nie chciałam. Miała być jeszcze jedna akcja, a akcja z Kin i narkotykami była napisana tak na szybko, że nawet nie skupiałam się na tym co pisze. Po prostu... chciałam dać znać, że żyje i o Was pamiętam! Mam nadzieje, że nie pogniewacie się za ten durny, nudny, okropny, niedobry zły rozdział z wieloma błędami i poczekacie na następny, nieco lepszy! Chce tym razem pisać opowiadanie krótsze, ale częściej. Bo wiecie, tą notkę już dawno miałam napisaną, ale musiałam kilka scen dopisać i dlatego nie wrzuciłam, a gdybym to pominęła, to rozdział by się pojawił już nawet dwa miesiące temu. Spóźniłam się z świętami, ale mogę Wam jeszcze życzyć SZAMPAŃSKIEGO SYLWESTRA! C:
Pierwsza...chyba
OdpowiedzUsuńRozdział extra, jak poprzednie.Czekam na rozwój sytuacji z Natsu i Lucy. Kto pierwszy przeprosi itd. Powodzonka i weny, oraz czasu, w nowym roku. Ach i najszczersze życzenia.
UsuńTak, tak! Pierwsza! I cieszę się, że w końcu ktoś to przeczytał, bo już się bałam, że napisałam totalny gniot xd Oczywiście NaLu będzie w kolejnym rozdziale! Tak... sadzę XDD Dziękuje za komentarz i życzenia! :3
Usuńmam nadzieje że wene zwiążesz łańcuchem i jej ni wypuścisz dzięki temu dostaniemy szybciej rozdzialik. Mam nadzieje że bądzie więcej NaLu.
OdpowiedzUsuńPostaram się, postaram! Czy będzie więcej NaLu? Ogółem zabawnie, bo nienawidzę tego paringu, ale skoro Wam się spodoba to spróbuje go jak najczęściej przedstawiać :3 Dziękuje za komentarz \o/
UsuńKochana Shi!
OdpowiedzUsuńTu ta zołza, R. W końcu przeczytała i postanowiła wysmarować komentarz. Co prawda czytałam początek i koniec chwilę po tym, jak dodałaś notkę, ale wiesz, no Sylwester był i ja, uwaga!, też się bawiłam. Co prawda na białej sali, ale nie narzekam. A teraz do rzeczy! No nareszcie dodałaś notkę, Ty... Ty... Ty... Dobra, nie kończę :D. W każdym razie Kin jak zawsze przeszła samą siebie, szczególnie w siłowni. I przyznam szczerze, że właśnie ten fragment wyjątkowo mi się podobał. Nie mogę przeboleć, że notka była taka krótka, dlatego ponarzekam sobie. Tyle mojego. Do czego mogę się przyczepić? No na pewno do błędów, które się pojawiły, ale, żeby nie psuć komentarza spamem, zwyczajnie przemilczę te fakty :). I kończąc, zapytam, kiedy można się spodziewać kolejnej notki?
Pozdrawiam cieplutko,
Twoja R ♥.
Ps. Wszystkiego dobrego w 2016 roku! Oby spełniły Ci się wszystkie marzenia, plany ułożyły, a pragnienia zaspokoiły :D. Buziak :*.
Uff... ale się bałam! Myślałam, że bardzo będziesz rozczarowana tym rozdziałem, bo taki na odwal się, krótki i wgl! Ale nie jest źle! Jak już mówiłam, chciałam dodać coś już jak najszybciej, ale kolejne rozdziały będą krótsze, przemyślane, ale częstsze! Przynajmniej mam taką nadzieje! Kiedy nowy rozdział? Aktualnie pracuje na Two Worlds i jeżeli go skończę to biorę się za szkolny blog.
UsuńJeżeli chodzi o błędy... jeżeli widzisz jakieś literówki, powtarzające się słowo albo zdanie,które nie ma sensu to możesz powiedzieć. Bardziej mówiłam, abyś sobie oszczędziła czasu nad przecinkami, gramatyką i umiejętnością pisania dialogów itede. Bo tego w życiu się nie nauczę, każdy ma na to swoją teorię i każdemu się coś nie spodoba! XD
PS: Dziękuje za życzenia i komentarz ♥
Kocham to opowiadanie! *^*
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz komedię, rzadko spotykam się z fanfiction, na którym nie mogę powstrzymać psychotycznego śmiechu, a Twoje skutecznie mnie do tego doprowadza xD
Wątek z NaLu fajniusi, oby Lucynka i Salamander szybko się pogodzili i zaczęli razem sobie pierdzieć serduszkami.
A co do Kin... nie będę owijać w bawełnę, jest wykurwista xD
Mam nadzieję, że znajdziesz w tym roku czas i wenę, by wstawiać rozdziały częściej ^^
Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg, pozdrawiam!
Naprawdę? Podoba Ci się moja komedia, aż tak? *-* Mam nadzieja, że masz na myśli humor rozdziałów, a nie że cały blog to komedia, haha XDD Śmieszek ze mnie taki XDDD Cieszę się, że jak to czytasz to na Twojej buźce ląduje uśmiech!
UsuńPierdzieć serduszkami, o luju... u mnie tak szybko nie będzie! PO za tym... WIEM, ŻE KIN JEST WYKURWISTA XDD Kin to była moja pierwsza wymyślona postać OC i do dziś jest aktualizowana XDD
Znajdę, znajdę czas na kolejny rozdział! Dziękuje bardzo za komentarz <3
Zgodzę się z osobą po wyżej, wspaniale ci wychodzi komedia :) Lubię jak w opowiadaniach jest kilka niby osobnych historii, które jednak są ze sobą powiązane. Uwielbiam postacie wymyślone przez autorów, zawsze dają coś nowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ślę wenę!
Dziękuje bardzo *-* Ale modzik mi lejecie do serduszka ♥ Aż pójdę coś skrobać na tego bloga :3
UsuńDziękuje za komentarz \o/
Witaj, spodobało mi się Twoje opowiadanie. Masz przyjemny styl pisania, lekko się czyta.
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić Cię na mój nowy blog z opowiadaniami. Będą to krótkie nowele o różnej tematyce. Na razie zaczęłam od opowiadania o lekarzu-chirurgu.
www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com
Liczę, że zostawisz po sobie jakiś ślad :)
Pozdrawiam! Sovbedlly
Lekki styl pisania? Ta, jasne! XD A świnie umieją latać! *Zagląda za okno i akurat świnka pepa lata.* O kurcze... a może faktycznie umiem, co nieco pisać. Hmmm!
OdpowiedzUsuńNo może zajrzę jak znajdę czas, aczkolwiek prosiłabym, aby reklamowanie swoich blogów odbywało się w odpowiedniej karcie : http://fairytailschoolcity.blogspot.com/p/cos-tam.html